„Antoni Kępiński gra z czasem” Krystyny Rożnowskiej- refleksje po lekturze.

Pamiętam, że kiedyś można było na stacjach benzynowych kupić płyty CD z wielkim napisem na przykład Tina Turner, a poniżej był ledwo widoczny napis: „piosenki z repertuaru wykonuje zespół Nutex” albo jakoś tak. Podobne wrażenie mam jak patrzę na okładkę „Gry z czasem”. Trzeba poświęcić dwie sekundy, żeby przyjrzeć się dokładnie i zrozumieć, że jest to książka o Kępińskim, a nie Kępińskiego. Rozczarowałem się ale ponieważ dostałem ją w prezencie, to zaraz wziąłem się za lekturę, bo przecież „darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”, a książce w autora. Poza tym mam pełne zaufanie do darczyńcy i wiem, że skoro o mnie pomyślał, to jest to książka dla mnie właśnie na ten moment. Nie zawiodłem się.

Kilka myśli, które zostały mi po lekturze. Po pierwsze Antoni Kępiński wielkim człowiekiem był i właśnie najpierw był człowiekiem, a dopiero potem psychiatrą. Kolejność, o której myślałem, mówiłem i pisałem już wielokrotnie. Jeżeli ta kolejność jest odwrócona i ktoś jest przede wszystkim pełnioną przez siebie rolą zawodową czy społeczną, to dochodzi do tragedii. Jest to tragedia zaprzepaszczonej szansy na wielką przygodę bycia człowiekiem. Tą przygodą Kępiński był zafascynowany. Zostanie ze mną fragment, kiedy beształ studentów medycyny, którzy ośmielili się go poganiać twierdząc, że znudził im się omawiany przypadek. Podobno wykrzyczał wtedy: „człowiek wam się znudził!? Czy wy w ogóle wiecie co to jest człowiek?” On zdaje się wiedział albo przeczuwał, że jest to ktoś/ coś nieograniczenie ważnego. Miał szacunek do każdego i twierdził, że każdy człowiek pozostawia niezacieralny ślad na ziemi. Coś w tym jest. Jeśli będzie się słuchać wystarczająco cierpliwie i uważnie, to można dostrzec, że każde istnienie zostawia jakiś niezniszczalny zapis w sercach innych, i nigdy nie umiera całkowicie.

Skąd to u Kępińskiego? Czytając opis jego życiorysu miałem znowu takie trochę tęskne przekonanie, że ludzie kiedyś byli „więksi”. Mieli jakiś taki większy format, choć zgoła mniej możliwości i chyba przez to nie mieli się w co dać wcisnąć, jak choćby dzisiaj wciskają się prawie cali w kilkucalowy ekran smartfona i nie przekraczają swoimi aspiracjami propozycji aplikacji i reklam, które są im podsuwane jak papka do jedzenia. Wielkość Kępińskiego to przede wszystkim rodzice, którzy od początku WPAJALI mu zasady. Jakie to dzisiaj niemodne w dobie wszechpanującego PODĄŻANIA za dzieckiem. Zasady? Wpajać? A jeśli dodam fakt, który zbulwersował nawet mnie- w wieku 6 lat oddany do szkoły z internatem? Ja dziś czekam na moje dzieci (7 i 9 lat), które wracają z tygodniowego pobytu na obozie wakacyjnym i mam poczucie, że wydarzyło się coś wielkiego w życiu ich i moim, a tu sześciolatek, który zostaje sam w Nowym Sączu, podczas gdy rodzice żyją i pracują w oddalonej kilkadziesiąt kilometrów Krynicy? Patrząc na dalszy rozwój jego relacji z rodzicami- choćby na treść listów, które potem pisał ze swojej wojennej tułaczki, na ilość tych listów i na fakt, że nie dojadał, aby mieć pieniądze na znaczki pocztowe, można zakwestionować myślenie, że tak modne dzisiaj zacieśnianie relacji z dzieckiem wcale nie musi być jedyną drogą do szczęśliwych i satysfakcjonujących relacji rodzinnych. Ilu dzisiaj jest dwudziesto czterolatków, którzy według słów własnych rodziców: „na razie nie poradzą sobie sami…”? Często niestety to „nieporadzenie sobie” jest bardziej po stronie rodziców niż dzieci i to już od najmłodszych lat.

Pobyt w obozie Miranda de Ebro w Hiszpanii też na pewno odcisnął trwałe piętno na życiu Kępińskiego ale w jego wypadku wydawała się działać zasada, żeby ze wszystkiego wyprowadzać dobro. Nawet tak trudne doświadczenie, jak i późniejsza emigracja do Wielkiej Brytanii zdają się w jego życiu przynosić dobre owoce. Przychodzi na myśl pomysł, że ostatecznie to od nas samych zależy zawsze reakcja na to, co nas w życiu spotka. Mógł przecież zatrzymać się nad tym, że los mu nie sprzyjał, zdecydowanie i ostatecznie użalić się nad sobą. Tymczasem on właśnie w obozowych warunkach szukał dostępu do literatury, a nawet uczył się obcego języka, żeby studiować wybraną wcześniej medycynę.

Opis Kępińskiego po wojnie, żyjącego i pracującego w Krakowie przedstawia człowieka zjawiskowego, jakby nie z tej ziemi. Nasuwa się obraz świętego, kiedy czytamy o idącym wczesnym rankiem profesorze, na którego ludzie dosłownie czaili się na Plantach, żeby móc doświadczyć chociaż chwili uzdrawiającego spotkania, dialogu, a może przede wszystkim otwartego, pełnego szacunku słuchania. To ostatnie wydaje się było najsilniejszym jego zasobem. Gdzieś między wierszami pojawia się postać żony profesora. Mówi się, że za każdym wielkim człowiekiem stoi jego żona i dokładnie takie wrażenie odniosłem czytając historie heroicznego zaangażowania Kępińskiego w pomaganie ludziom. Móże tylko takie trochę ciekawskie i prowokujące pytanie: jak ona to znosiła?

Podsumowując: autorce Pani Krystynie Rożnowskiej wyrazy szacunku i uznania za ogrom rzetelnej pracy, którą wykonała przygotowując to dziełko. Owoce tej pracy przezierają z kartek praktycznie cały czas. Tekst jest spójny, rzeczowy i przemyślany. Syntetyczne ujęcie na kilkudziesięciu stronach dorobku literackiego Kępińskiego „robi swoją robotę”- ja już zakupiłem kolejne książki, tym razem samego autora, zresztą idąc wprost za sugestią autorki, używane przez internet 🙂

Dojmująco smutna jest dla mnie tylko wypowiedź prof. Jerzego Aleksandrowicza w rozdziale „Świeżym okiem”, który mówi, że dzisiaj leczenie pacjenta jest uzależnione bardziej od finansów oraz przestrzegania bezpiecznej procedury z obawy przed procesem i odszkodowaniami, a przez to naśladowanie Kępińskiego, z jego zaangażowaniem i niestandardowością staje się niemożliwe. Smutna prawda, że medycyna jest coraz bardziej rzemiosłem, a nie sztuką łączącą ludzi i prowadzącą ich do pełniejszego zrealizowania potencjału zdrowia i rozwoju.

Książkę polecam chcącym poznać wyjątkowego Człowieka przez duże „C” i Lekarza przez jeszcze większe „L” oraz szukającym inspiracji do dalszej lektury w temacie zdrowia psychicznego oraz relacji międzyludzkich.

https://wydawnictwowam.pl/prod.antoni-kepinski-gra-z-czasem.14028.htm?sku=78220

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.