Kohelet na nowy rok szkolny

Jeden z moich ulubionych fragmentów biblijnych, to trzeci rozdział księgi Koheleta (czyli mędrca). Mówi on tak: 

Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono (…) poznałem, że dla człowieka nic lepszego, jak cieszyć się i o to dbać, by szczęścia zaznać w swym życiu.”

W miniony weekend (ostatni wakacyjny) słyszałem co chwile wypowiedzi ludzi dorosłych, które odciągały dzieci od przeżywania bieżącej chwili. Jedni mówili: “i co, koniec wakacji” inni “no, od poniedziałku znowu się zacznie, itp.” 

Co się zacznie?! Czy dzisiaj, wraz z rozpoczęciem roku szkolnego zaczyna się albo kończy życie? Czy jutrzejszy dzień z plecakiem pełnym książek będzie gorszy niż pierwszy dzień urlopu w Chorwacji? Obawiam się, że tego właśnie uczymy nasze dzieci. Przekazujemy im słowem i przykładem, że “piątek, piąteczek, piątunio” to jakiś inny czas niż pozostałe dni życia. Jest to toksyczne kłamstwo, które tak naprawdę odbiera radość życia albo nawet odbiera życie w ogóle. Okazuje się, że pozostałe dni przeżywamy w stanie jakby hibernacji. Zwłaszcza godziny tak zwanej “roboty”, które trzeba przecierpieć, przeczekać, przetrwać. Byle do fajrantu, byle do piątku, byle do kolejnych wakacji. W ten sposób sami skracamy swoje życie średnio o jakieś 80%. Prawdziwą mądrość podsuwa już od kilku tysięcy lat Kohelet, a w ostatnim czasie tak modna uważność czyli mindfulness. Życie wydarza się właśnie teraz. Żyjesz tylko dziś, w tej godzinie, w tym momencie. Rzeczywistość ta wyostrza się samorzutnie w sytuacji tragedii, kiedy na przykład ktoś słyszy od lekarza ile życia mu zostało albo dowiaduje się nagle, że kogoś już nie ma. Wtedy każda chwila okazuje się warta życia w pełni. Wtedy każda zmarnowana chwila dosłownie boli w sercu. Jednak tę ostrość uwagi można utrzymać także w zwykłej codzienności. Nie potrzeba wielkiej tragedii. Trzeba tylko ćwiczyć w sobie pewne “mięśnie”. Na przykład mięsień uwagi, świadomego zaangażowania czy wdzięczności. Każda chwila jest dobra na to, by kochać drugiego człowieka, co jest jedyną drogą do osiągnięcia trwałego szczęścia. 

Szkoła niestety w naszym myśleniu stała się złem koniecznym i takie podejście przekazujemy dzieciom. Stąd mamy dzisiaj wielkie święto dziecięcej depresji- tysiące dzieci, które znów “muszą” wrócić do szkoły. W Afryce dzieci cieszą się, gdy MOGĄ pójść do szkoły, nasze smucą się, bo MUSZĄ do niej pójść. Coś tu jest nie tak. W całym naszym zaawansowaniu technologiczno- umysłowo- wszelakim straciliśmy umiejętność najważniejszą czyli cieszenie się życiem. Wyznaczamy sobie czasowe i geograficzne getta, gdzie możemy doświadczyć radości życia. Za rok znowu Chorwacja, w lutym narty, byle do świąt itd. 

Zaprzyjaźniony bloger napisał kilka lat temu, że “wakacje, to stan umysłu”. Stan o który trzeba dbać, starać się, ćwiczyć go i świadomie do niego dążyć. Tego chcę dzisiaj nauczyć moje dzieci. Chce im mówić i pokazywać, że początek września jest tak samo dobrą okazją do doświadczenia radości i szczęścia jak każdy inny dzień. Dlatego dzisiaj, wzorem poprzednich lat mam wolne od pracy, żeby móc świętować razem z dziećmi. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.