Ile masz na sobie?

Pexels Mohamedelaminemsiouri 2033933

To nie żart- miałem już w gabinecie takich nastolatków, którzy liczyli ile pieniędzy mają na sobie w ubraniach. Niestety u mnie trzeba zdejmować buty, więc najdroższe i tak zostawało w przedpokoju. Wtrącę, że podczas majówki przeżyłem szok. Córka pokazała mi we Włoszech sklep z butami NIKE, gdzie pojedyncze tenisówki stały zafoliowane na półce i trzeba było znać swój rozmiar, żeby zeskanować kod, sprawdzić dostępność, zapłacić i dopiero założyć. Żadnego przymierzania, bo jeśli buty kosztują tysiąc złotych i więcej, to nie mogą nosić śladów zużycia- rozumiem to. Zapytałem z ciekawości sprzedawcę, które buty są najdroższe. Okazało się, że nie ma ich na ekspozycji, bo są w sejfie w piwnicy sklepu. To tenisówki za siedemnaście tysięcy euro (jakieś 76000 złotych). „Wow, muszą być wyjątkowe!” Sprzedawca powiedział z rozbrajającą szczerością: „Nic specjalnego, to tylko imię, które jest na nich napisane: Christian Dior”. Wow, to dopiero wow… i niedowierzanie.

Ale wróćmy do moich nastoletnich rozmówców- którzy doskonale rozróżniają, które laczki są za pięćset, które za tysiąc pięćset, a które za dwa i pół tysiąca. Liczą, liczą i na przykład mają na sobie ubranie za 5000. Czują się dobrze, dopóki obok nie stanie kolega w ubraniu za 10000. Wtedy łapią dołek i cisną z całych sił, żeby mieć za więcej… Syn mi opowiadał, że teraz w materiałach, które podsuwa mu YouTube jest dużo filmów typu „jak zarabiać pieniądze między 14 a 21 rokiem życia”. Taka jest moda, takie są dążenia, żeby zarabiać, mieć, gromadzić itd. A ja wczoraj skończyłem 47 lat i po raz kolejny uświadomiłem sobie, że moje życie jest UTKANE Z LUDZI. Ci, których poznałem po drodze, z którymi szedłem przez jakiś czas, albo idę nadal- to jest największy skarb mojego życia. Nie zamienię tego na żadne tenisówki, ani nawet buty za kostkę. Jechaliśmy ostatnio z synem do Gdańska i prowadziliśmy rozmowę w podobnym temacie. Dałem mu w pewnej chwili mój telefon i mówię „sfotografuj drogowskaz z napisem Małdyty i wyślij do Romka”. Zrobił to, a za kilka minut przyszła odpowiedź „co za wspomnienia :)” Minęło 25 lat, od kiedy z Romkiem szliśmy na pielgrzymkę bez pieniędzy z Malborka do Świętej Lipki i to właśnie w Małdytach szukaliśmy noclegu aż 13 razy, aż wreszcie jakaś miła Pani przyjęła nas do swojej ogrodowej altany, a rano poczęstowała najpiękniej podaną herbatą na świecie i wyprawiła głodnych w dalszą drogę. Potem staruszka przed Morągiem przyjęła nas na śniadanie, chociaż się bała, że jej coś zrobimy bo była sama, ale „jak nie dać człowiekowi chleba, jak prosi” powiedziała. Takie mam wspomnienia z Romkiem i wiem jak zareaguje na hasło „Małdyty”, chociaż minęło już ćwierć wieku i każdy z nas pielgrzymuje inną drogą. Kolejnego dnia odwiedzaliśmy z synem mojego przyjaciela w Gdańsku i mówię „zapytaj wujka, co można kupić za 10 złotych?” To takie nasze hasło. Jak mieliśmy po dwadzieścia lat, to braliśmy latem rowery, kupowaliśmy za dychę kilo kiełbasy, bochenek chleba, wodę gazowaną, musztardę i paczkę zapałek. Jechaliśmy nad jezioro Otomińskie i spędzaliśmy tam cały dzień paląc ognisko i kąpiąc się. Prawie trzydzieści lat temu, a jak mój przyjaciel usłyszał hasło „zakupy za dychę” uśmiechnął się od ucha do ucha i westchnął wymownie. Tego nam nikt nie odbierze. Nikt dzisiaj nie pamięta jakie wtedy mieliśmy buty, jakie logo na kąpielówkach, ani nawet jakie to były rowery. Pamiętamy co najwyżej, że najlepsza była kiełbasa Toruńska, a po Litewskiej mieliśmy niestrawność. Pamiętamy radość, beztroskę, luz i to, że dobrze nam było spędzać ten czas razem.

Mieć w życiu takie wspomnienia i kilka takich numerów w telefonie, na które możesz zadzwonić o każdej porze, z każdą sprawą. Mieć człowieka, któremu możesz powiedzieć wszystko wiedząc, że czasem powie ci „dawaj, dasz radę”, ale jak trzeba, to powie „odbiło ci stary”. To są wartości w życiu, które mają sens, bo zostają. Nie nauczymy tego naszych dzieci, jeśli sami nie będziemy pilnować siebie, bo nam się też różne „tenisówki za miliony” wdzierają do głowy i próbują zająć miejsce tego, to naprawdę ważne.

1 Comment

  1. Michał w punkt. To ,to o czym ostatnio rozmawialiśmy. My już wiemy że ważniejsze to być niż mieć. Cóż wielu ludzi, których spotykamy po drodze częściej uważają, że mieć to cel życia . A potem okazuje się , że to mieć staje się nieważne bo cóż mają wiele dóbr i ani jednej życzliwej duszy obok, odchodząc z tego świata ze świadomością zmarnowanego życia.
    Dla ciebie z okazji urodzin bądź nadal dobrym człowiekiem i nie zmieniaj się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.