„Pracuję, nie mam czasu… dla dzieci…”

Zastanawiam się co bym zrobił gdyby któraś z nauczycielek w szkole powiedziała mi, że potrzebuje ze mną porozmawiać w związku z obserwacjami, które ma na temat mojego dziecka. Pewnie odwołałbym klientów i spotkał się z nią w najbliższym możliwym terminie. Myślę, że czekałbym z niecierpliwością i niepokojem na to, co ma mi do powiedzenia. Co więcej, zawsze mi się wydawało, że to nie byłoby zachowanie wyjątkowe, które jakoś by mnie wyróżniało na tle innych rodziców. „Przecież każdy by tak zrobił”- myślałem. Okazuje się, że nie. Coraz częściej słyszę od koleżanek w przedszkolach, że rodzice na propozycję podobnego spotkania odpowiadają „jak Pani to sobie wyobraża, przecież ja pracuję”. No i tyle- praca jest priorytetem, który ze wszystkiego innego zwalnia i rozgrzesza. Widać jak poukładane są wartości w życiu. Czasami pojawia się oczekiwanie, że nauczycielka spotka się z rodzicem poza godzinami jej pracy i niestety nauczyciele często się na to godzą, bo brak asertywności jest niejako wpisany w definicję tego zawodu (ale to temat na osobne rozważanie). Wulkanizator zmieniający opony jest bardziej szanowany, niż nauczyciel, który prosi o spotkanie.

Jeśli nie masz czasu na spacer, na ćwiczenia fizyczne czy chwilę relaksu, to mi Cię szkoda ale jak nie masz czasu dla własnego dziecka, to coś tu chyba stoi na głowie. „Czy Tobie czasem Wąski sufit na łeb się nie spadł?”- cytując klasyka. Ta Twoja PRACA, to jaki jesteś przez nią ważny, ile od Ciebie zależy i jakim zespołem zarządzasz no i oczywiście pieniądze, które zarabiasz- przecież to wszystko dziś jest, a jutro tego nie ma. Wystarczy, że Cię w klatce piersiowej mocniej zakłuje i już wszystko się przetasowuje. Jeśli masz rodzinę i dzieci, to tak naprawdę ważne jest to, czy znajdziesz czas, żeby popatrzeć im w oczy, wysłuchać tego, co mają do powiedzenia i przytulisz… serce do serca. Liczy się tylko czas. Niestety wielu daje się omamić, że jest inaczej i wpadają w owczy pęd za innymi wartościami, które prędzej czy później okazuję się papierowe. Ogarnięcie przychodzi zwykle, jak dziecko jest już nastoletnie lub starsze i coś nawywija. Wtedy orientujesz się po chwili rozmowy, że go nie znasz i, że nie przygotowałeś gruntu, na którym mógłbyś budować relację.

PS. Klikając w reklamę na moim blogu wspierasz mnie finansowo, dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.