Ach ta dzisiejsza młodzież…

Ujęło mnie ostatnio opowiadanie znajomego. Jego dwudziestoletni syn zarejestrował się w internetowym serwisie do udzielania korepetycji i po przepracowaniu pierwszej godziny, ze swoim pierwszym klientem zarobił 24 złote!!! Tego samego dnia Młody wybierał się na spotkanie do Warszawy. Wyjął więc swój smartfon, otworzył aplikację Ubera, wpisał adres, zobaczył przewidywaną cenę… spojrzał jeszcze raz na zarobione 24 złote i powiedział: „dobra, pojadę autobusem!”

Nie znają absolutnie wartości pracy i pieniądza. Nie czują tego. Pewnie to z naszego powodu, bo my, dorastający na skraju komuny, chcieliśmy im przychylić nieba… choćby nawet za cenę kredytu. Chcieliśmy dobrze… wyszło jak zawsze. I teraz mamy falę dwudziestolatków, którzy wchodzą na rynek pracy, ale nie ma z nich żadnego pożytku, bo jak tylko zaświeci słońce, to wyjeżdżają na kilka dni do Władysławowa, albo na last minute do Turcji. Albo w ogóle się nie pojawiają, nie oddzwaniają itd.

Na to wszystko jeszcze ubierają to w jakąś modną pseudofilozofię życia i nazywają się dumnie na przykład „singlami”, podczas gdy są pasożytami, a w najlepszym przypadku „na utrzymaniu rodziców”. Chociaż nie, to raczej symbioza czyli powiązanie dające obopólne korzyści, bo rodzice takiego kilkudziesięcioletniego darmozjada też czerpią z tego układu. Mają poczucie, że dobrze realizują swoje zadanie, bo przecież przelewają, zasilają konto. Nie muszą otwierać się na doświadczenie miłości, która mówi czasem „nie”. Realizują miłość, która zawsze mówi „tak”. Czują się dobrze.

Będzie jeszcze gorzej. Ostatnio sześciolatkowie poprosili mnie, żebym im włączył na YouTube piosenkę „Zielone”. Młody człowiek w teledysku kąpie się w sypiących się z nieba pieniądzach i śpiewa o pierwszym milionie na osiemnastkę. Takie wyobrażenie zakotwicza się w głowach dzieci, które wejdą na rynek pracy za piętnaście, dwadzieścia lat. Ciężko będzie, choć akurat może nie z pierwszym milionem na osiemnastkę jeśli inflacja nie zwolni. Ciężko będzie, bo nie będzie wartości.

Jak zatem nauczyć dzieci wartości- czasu, pracy, pieniądza? Jak jednocześnie nie stać się dla nich traumą dzieciństwa?

PS. Klikając w reklamę na moim blogu wspierasz mnie finansowo, dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.