Od kilku lat bardzo lubię Święta Bożego Narodzenia. Lubię czytać ten czas, przyglądać się mu, przysłuchiwać, może nawet trochę się w nim przeglądać jak w lustrze. To, o czym czytam w Ewangelii jest takie prowokujące, takie kontrowersyjne i konfrontacyjne. Cała ta stajnia, ze zwierzętami, z zapachem, który towarzyszy takim miejscom, brakiem higieny, a w środku niemowlak. Jak tak się uczciwie przyjrzeć temu opisowi, to jest on całkowicie niezgodny w tendencją, żeby „bozię” pozłocić, postawić na cokoliku i zamknąć w bursztynowej kaplicy. Bozia, a właściwie Bóg wchodzi do cna w rzeczywistość ludzką, ziemską i to całkiem nie-pałacową. Jeśli tak, to jakakolwiek przeszkoda w spotkaniu Go jest po stronie człowieka, bo On pokazał tą śmierdzącą stajnią, że nie ma dla Niego przeszkód.
W tym roku uderzyło mnie w ewangelicznych opisach jedno słowo. Opis wizyty pasterzy w szopce kończy się zdaniem: „… a oni wrócili, wielbiąc i błogosławiąc Boga…” Właśnie- WRÓCILI. Podobnie zresztą trzej mędrcy ze wschodu też WRÓCILI. Spotkali sens wszechświata, dotknęli sensu istnienia, stali tuż obok odpowiedzi na wszelkie pytania o życie i śmierć, i… WRÓCILI DO SIEBIE. Być może o to chodzi, żeby spotkać Boga, ale potem wrócić do swojego życia, do swojej zwykłej codzienności. Nie chodzi o to, żeby uciec, żeby się schować w stajence przed „tym okropnym światem”. Chodzi o spotkanie, które owszem przemienia, ale prowadzi z powrotem do życia. Małżeństwo, rodzina, dzieciaki, praca- o to chodzi. Święta, święta i… dalej żyć.
Pamiętam, że jako młody chłopak, zafascynowany Ruchem Światło Życie zastanawiałem się jak to będzie w dorosłości. Męczyło mnie pytanie: czy uda się nam przenieść to doświadczenie w dorosłe życie, czy można tak żyć? Właśnie o to chodzi, żeby żyć w tym świecie, tak zwyczajnie i normalnie, codziennie wracać do siebie. Jest wielu ludzi, których to SPOTKANIE w ogóle nie interesuje, ale jest też wielu, którzy chcieliby uciec przed swoim życiem, żoną, mężem, dziećmi w objęcia bozi. Tylko, że to właśnie bozia, a nie Bóg. Życzę spokojnego powrotu do codzienności, bo ona jest równie ważna jak stajenka. Wigilia, Pasterka, świąteczny czas, a jutro trzeba wystawić śmieci przed furtkę- bo skoro pasterze i mędrcy WRÓCILI, to ja tymbardziej WRACAM.
PS. Klikając w reklamę na moim blogu wspierasz mnie finansowo, dziękuję!