„Mój kiedyś na przystanku ni z tego, ni z owego zaczął mówić: ku..a, kiedy wreszcie będzie ten pier….ny autobus! Ludzie patrzyli na mnie jak bazyliszki…” „A moja jak się na coś uprze w sklepie, to kładzie się na podłodze i drze na cały sklep, tak że ludzie się zbiegają spomiędzy regałów” „Mój kiedyś w sklepie odwinął taki numer: w kolejce przy kasie zapytał na głos: mamo, dlaczego temu Panu śmierci z tyłka? A najlepsze jest to, że od faceta naprawdę waliło…” „Mój jak się wkurzył to mówił na mnie przy wszystkich głupia baba, ale ostatnio zmieniło się na pier….na matka”
Powyższe cytaty to fragment wymiany doświadczeń pomiędzy rodzicami na grupie wsparcia dla rodziców dzieci ze spektrum autyzmu. Te dzieciaki naprawdę potrafią odwinąć mocne numery i zwykle robią to wtedy, kiedy wokoło jest zgromadzona stosowna publiczność. Najczęściej znajdzie się jakaś starsza pani, która obdarzy życzliwym komentarzem typu: „gdyby to było moje dziecko…” albo spojrzeniem, które mówi: „co za matka!!!!” Chyba każdy rodzic dziecka ze spektrum musi przepracować w sobie sprawę własnego wstydu w takich sytuacjach. Pewnie nie raz chciałby mieć przy sobie podręczną koparkę, żeby wykopać w ziemi dół i w nim się schować. Niektórzy biorą swoje dzieci pod pachę i po prostu uciekają z takich sytuacji. Ludziom patrzącym z zewnątrz zwykle nie przychodzi do głowy, że to dziecko jest autystyczne i nie można do jego zachowań przykładać zwykłych standardów. Kiedyś nawet myślałem, żeby zrobić takie koszulki z napisem: „autyzm, odwal się!” ale nie o to chodzi. Moim zdaniem chodzi o to, żeby sprawę ustawić wewnątrz, we własnym rodzicielskim sercu. Koszulki z napisem możesz zapomnieć, ale jeśli w twoim sercu stanie stosowny mur graniczny, to on już zawsze będzie z tobą. Otóż odpowiedz sobie na pytanie: kto jest dla ciebie naprawdę ważny w takiej trudnej sytuacji? Czy liczy się dobrostan oburzonej emerytki? Czy powinieneś przejmować się urażonym panem, który nota bene faktycznie zapomina umyć rowek i potrzeba było Twojego dziecka, niczym proroka, żeby objawiło mu przyczynę tego, że ludzie zwykle się od niego odsuwają? A może ważne jest Twoje samopoczucie wynikające z tego, że wszystko idzie gładko?
Otóż najważniejsze w takich sytuacjach jest Twoje dziecko, jego rozwój, wychowanie, przechodzenie na kolejne poziomy społecznych kompetencji. Wyobrażam sobie, że w takim momencie cała Twoja uwaga powinna skupić się właśnie na nim- to znaczy na tym, jaka Twoja reakcja jest mu teraz najbardziej potrzebna. Czasami będzie to puszczenie mimo uszu, innym razem zatrzymasz się, ukucniesz i zupełnie spokojnie wytłumaczysz, albo znowu odpowiesz całkiem asertywnie jak do dorosłego, albo przetrzymasz udając głuchego, bo nie chcesz ulegać szantażowi. Wyobrażam to sobie tak, jak w filmowej scenie, kiedy bohater jest do tego stopnia skupiony na jakimś fragmencie rzeczywistości, że cała reszta zmywa się i zlewa w jedną szarość. Tak samo Ty możesz skupić się na dziecku i „zniknąć” zrzędliwą staruszkę, przemądrzałą teściową czy zażenowanych znajomych. W pewnym sensie na chwilę sam musisz stać się autystyczny…
Ostatecznie każdy ma swoje życie, więc jeśli ktoś za bardzo przejmuje się Tobą i Twoim dzieckiem, to tylko świadczy o tym, że jego świat z jakiegoś powodu stał się zbyt ubogi- ale to już nie Twój problem. Ty masz wyjątkowe dziecko, które wyjątkowo mocno potrzebuje Twojej miłości, okazywanej na wyjątkowe czasami sposoby.
PS. Klikając w reklamę na moim blogu wspierasz mnie finansowo, dziękuję!
Poznaj moją najnowszą książkę: „Alfabet mamy i taty”
o to chyba mój ulubiony tekst 🙂 jakoś go przeoczyłam wczesniej…