Ucieczka przed rodziną do… kościoła.

Faceci od zawsze dezerterują ze swoich rodzin. Uciekają na rybki jeszcze przed świtem, na piwko z kolegami, do garażu kończyć wieczny „projekt motoryzacyjny” itd. Ostatnio pojawiła się nowa forma ucieczki, która wydaje mi się szczególnie niebezpieczna. Otóż coraz więcej jest charyzmatycznych księży- liderów, którzy odkrywają w sobie powołanie do jakiegoś szczególnego, odkrywczego duszpasterzowania mężczyznom. Faceci ruszają za nimi jak owce za pasterzem i… opuszczają po raz kolejny swoje rodziny, żeby modlić się przez kolejny weekend ze swoim księdzem- liderem. Ich żony w tym czasie, z przetłuszczonymi włosami i zapocone pod pachami starają się samotnie ogarnąć rzeczywistość rodzinną (najczęściej już wielodzietną, bo przecież ksiądz- lider tak naucza) i nawet nie protestują, bo przecież „z Bogiem się nie walczy”.

Coś się tutaj komuś chyba poprzestawiało. Jeżeli jesteś mężem i ojcem, to Twoim pierwszym powołaniem jest być w swojej rodzinie. To jest Twój Kościół. To jest WOLA BOŻA względem Ciebie. Twoja żona jest kobietą, w której masz się coraz to na nowo zakochiwać i zapewniam Cię, że Matka Boska z tego będzie najbardziej zadowolona. Ksiądz- lider może być szczególnie rozmiłowany w Maryi, dla niego to dobrze, ale Ty kochaj najpierw swoją żonę. Nie uciekaj przed tym. Kochaj ją w dobre dni, ale i w te gorsze, także tuż przed samym okresem. Kochaj ją nawet wtedy, kiedy Cię nie docenia. Żonatemu mężczyźnie łatwiej zakochać się w Matce Bożej, która nigdy go nie skrytykuje, nie skonfrontuje, nie ma humorów, ani gorszych dni, ale to jest MIJANIE SIĘ Z POWOŁANIEM.

Oczywiście można przesadzić w każdą stronę. Każdy potrzebuje przestrzeni tylko dla siebie, nawet żyjąc z małżeństwie. Sam lubię powiedzenie: „czasami tata musi, inaczej się udusi”, ale bez przesady. Bóg przychodzi w prostych sprawach. Każdy etap życia ma swoje wymagania, zadania czyli tzw. obowiązki stanu. Jeżeli jesteś ojcem rodziny, to zostaw studentom duszpasterstwa akademickie, nocne czuwania, akcje ewangelizacyjne, wielodniowe pielgrzymki, adoracyjne wyzwania ekstremalne i rób to, czego Najwyższy teraz od Ciebie oczekuje. Nie uciekaj przed swoim powołaniem, które możesz zrealizować tylko będąc we właściwym czasie i miejscu. Bóg i Matka Boża poradzą sobie bez Twojej obecności na kolejnym spotkaniu, jeżeli Ty zostaniesz przy żonie i dzieciach, którym jesteś w tym czasie bardziej potrzebny niż kościołowi powszechnemu. Naprawdę łatwiej jest prowadzić ewangelizację na deptaku niż pogadać ze swoim nastoletnim synem. Łatwiej jest dać tłustą jałmużnę na zbożny cel niż żonie na zakupy (nie mówiąc już o pójściu razem z nią do sklepu). Może się okazać, że jesteś zwykłym dezerterem, a nie apostołem.

No i Ty drogi księże- liderze proszę Cię bacz uważnie, żebyś się nie okazało, że Twoja posługa staje się okazją do zaniedbania dobra przez owieczki. Przegoń czasem kilku facetów z powrotem do ich rodzin, jeśli widzisz ich po raz kolejny na swoim spotkaniu.

PS. Klikając w reklamę na moim blogu wspierasz mnie finansowo, dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.