Psycholog dziecięcy zdalnie… ;)

Witam serdecznie wszystkich rodziców i tych, którzy z racji trwającej kwarantanny zostali z dziećmi w domu. Pomówmy chwilę o uczuciach.

Po pierwsze nasze dzieci mogą w tym czasie doświadczać strachu czy lęku. Nie zawsze będą umiały o tym opowiedzieć, zresztą nam dorosłym też jest przecież z tym ciężko. Ważne, żebyśmy po pierwsze nie obciążali dzieci własnym niepokojem. One mają prawo także w tej, niespotykanej dotąd sytuacji czuć się bezpiecznie. Dlatego warto powstrzymać się od komentowania wydarzeń i oglądania czy słuchania programów informacyjnych w obecności dzieci. Postawmy pewnego rodzaju emocjonalną tamę i zatrzymajmy na sobie to, co należy do świata dorosłych. Starajmy się uczyć dziecko spostrzegać i nazywać swoje uczucia. Możemy być dla niego wspaniałymi przewodnikami w tej umiejętności. Poza tym człowiek opanowuje swój niepokój o tyle, o ile rozumie zjawisko, z którego wynika. Dlatego warto wytłumaczyć dziecku co się dzieje i dlaczego, oczywiście dopasowując treść i język do jego wieku.

Po drugie nuda. Już od pewnego czasu obserwuję zjawisko, że gdy rodzic słyszy z ust swojego dziecka „nudzę się”, to czuje, że odniósł totalną porażkę. Otóż tak nie jest. Nuda jest jednym z uczuć, których może doświadczać człowiek. Jak wiele innych uczuć, nuda nie zabija. Przeciwnie, może okazać się płodna, ponieważ nasz umysł zaczyna się w niej przełączać na tryb twórczy. Dlatego też rodzic, który po usłyszeniu zaklęcia „nudzę się” natychmiast zapewnia dziecku zajęcia nie pozwala mu na twórczość. Ponadto przyzwyczaja dziecko do tego, że ktoś znajdzie mu zajęcie, co utrwala postawę bierną w życiu. Wyobraźnia nie ma szans na rozwinięcie skrzydeł i wykorzystanie tego, co jest pod ręką, bo w ręku najczęściej ląduje elektronika, która stopniowo przejmuje funkcje mózgu i sprawia, że ten się kurczy- przynajmniej w sensie funkcjonalnym. Podobno gdy w 1665 roku zamknięto z powodu Cambridge, młody Isaac Newton pojechał na farmę swojej matki i tam, z nudów wynalazł rachunek różniczkowy…

Dlatego proponuję:

  • założyć dziennik, w którym dziecko będzie notować co wydarzyło się danego dnia. Zadbajcie o zapisanie daty, dnia tygodnia, żeby dziecko nie straciło poczucia czasu lub, żeby się go uczyło i utrwalało. Notujcie także Wasze uczucia z danego dnia. Zapisujcie koniecznie za co jesteście wdzięczni, co wydarzyło się dobrego, żeby naszą „soczewkę uwagi” świadomie przekierowywać na rzeczy pozytywne i wynikające z nich przyjemne uczucia.
  • ćwiczcie z dzieckiem uważność: na przykład siedząc przez minutę z zamkniętymi oczami i licząc spokojne oddechy albo słuchając odgłosów z otoczenia. Po każdym ćwiczeniu omówcie je z dzieckiem.
  • zachęcam was także do zrobienia w domu czy w lesie tzw. “spaceru ślepca”. Ćwiczenie polega na tym, że najpierw zawiązujemy dziecku oczy i prowadzimy je pod ramię przez wybraną przez nas trasę, z pewnymi przeszkodami, opowiadając co się dzieje, potem także w milczeniu. Jeśli możecie sobie na to pozwolić, to następuje zmiana ról. Potem omawiamy jak się czuliśmy w poszczególnych rolach (strach, niepewność, zaufania, bezpieczeństwo, ciekawość, wdzięczność za to, że mamy wzrok, itp.)
  • chwalcie dziecko za to, co robi dobrze. Często zwracamy na nie uwagę dopiero, jak zrobi coś nie tak. Odwróćmy to świadomie, a przez to utrwalajmy pożądane zjawiska (pisałem o tym wcześniej: https://bycojcem.pl/2016/01/20/przylapac-na-dobrym-uczynku/ )

Pozdrawiam i życzę owocnego czasu. Pamiętaj, że nie ma w Twoim życiu większej kariery niż rodzina, także może właśnie teraz odnajdujesz sens życia, a nie go tracisz…

PS. Klikając reklamę na moim blogu wspierasz mnie finansowo, dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.