Uwaga, życzenia mogą się spełnić…

W ostatnią sobotę podczas spotkania opłatkowego usłyszałem dwie rzeczy, które mnie „zatrzymały”. Pierwsza z nich to bajka Olgi Tokarczuk „Zgubiona dusza”. Nie będę zdradzał treści, bo szczerze zachęcam każdego do lektury. Wspomnę tylko, że ta bajka koresponduje z życzeniami, które słyszę już od dawna, od różnych osób przy okazji różnych wigilijnych spotkań. Jak mantra od lat wraca sformułowanie: „życzę Ci w te święta takiego zatrzymania”. Zawsze zastanawiało mnie użycie słowa „takiego”. Chciałbym zapytać: „to znaczy jakiego?” Uważam, że to jest niebezpieczne słowo, które spełnia zadanie rozmywacza, rozpuszczacza istotnej treści. „Takiego” to znaczy żadnego. Niestety, zwłaszcza my katolicy, mamy tendencje do rozpuszczanie pewnych skondensowanych treści przy użyciu sformułowań typu: „pewne”, „takie”, „w pewnym sensie”, „swoiste” itp.

Dlatego postanowiłem wyrzucić z tych życzeń tajemnicze słowo i sobie je spełnić. Wczoraj, korzystając z niedzieli, usiadłem na sofie w dużym pokoju, odłożyłem smartfon na tyle daleko, żebym nie mógł go bezwiednie wziąć do ręki (co niestety mi się zdarza) i siedziałem tak przez trzydzieści minut. Siedziałem i patrzyłem na przystrojoną już choinkę. Przeżyłem, ale nie było łatwo. Mój mózg zaczął krzyczeć na mnie, że nic nie robię. Moje serce zaczęło mi robić wyrzuty, że tak bezproduktywnie po prostu sobie siedzę. Mózg próbował nakłonić mnie, żebym wykorzystał ten czas i chociaż wymyślił zarys wpisu na blog. Serce przypominało jak wiele mam rzeczy, które POWINIENEM skończyć. Ja jednak uparcie siedziałem i patrzyłem na choinkę. Tak po prostu. To było zatrzymanie. Po prostu. Po dłuższej chwili mój mózg się poddał i zaczął zauważać bombki na choince. Potem dołączyło serce, które zaczęło mówić o wdzięczności do żony i dzieci, którzy dzień wcześniej przystroili drzewko. Poczułem się dobrze. Dobrze sam ze sobą. Poczułem się blisko moich bliskich. Poczułem, że mam prawo do powietrza, które wdycham, pomimo tego, że nic aktualnie nie produkuję poza dwutlenkiem węgla, który wydycham. Poczułem, że DOBRZE, ŻE JESTEM. KROPKA. W sensie, że po prostu jestem i mam do tego prawo.

Życzę zatem każdemu z Was ZATRZYMANIA w te święta. W sensie, żebyście przez określony wcześniej czas usiedli na tyłku, odłożyli elektronikę, wyłączyli telewizję i zmierzyli się ze swoją nerwicą produktywności. Życzę, żebyście przeczekali pokusę poderwania się do działania. Życzę, żebyście poczuli spokój, żebyście dali sobie prawo do powietrza, które wdychacie. Życzę, żebyście usłyszeli głos własnego serca, które mówi: DOBRZE, ŻE JESTEŚ. KROPKA.

Druga isnpirująca rzecz, którą usłyszałem podczas wspomnianej wigilii brzmiała tak: „życzenia świąteczne mają między innymi tę cechę, że mogą się spełnić…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.