Wychowanie do szczęścia.

W związku z przygotowywaną książką, zastanawiałem się ostatnio nad sprawą wychowywania dzieci. Reflektowałem zwłaszcza nad sprawą zajęć dodatkowych, na które ostatnio poświęca się o wiele więcej czasu, energii i pieniędzy niż w czasach mojego dzieciństwa. Dochodzę do wniosku, że przy obecnym tempie zmian w życiu, nie ma sensu konkcentrować się na uczeniu dzieci konkretnych zagadnień jak na przykład język angielski, programowanie czy inne. To, co wydaje się dzisiaj ważne, jutro może się okazać zupełnie niepotrzebne. Kto wie, czy jutro nie będą mieli przewagi Ci, którzy dzisiaj uczą się chińskiego albo hiszpańskiego? A może jeszcze inna nacja wysunie się niespodziewanie na czoło albo Apple lub Samsung wypuści na rynek takie urządzenie, które będziemy sobie montować na twarz i będzie tłumaczyło nas w czasie rzeczywistym? Kto wie?

Czego zatem uczyć nasze dzieci? Chyba nie konkretnej wiedzy, a raczej pewnych postaw, pewnych kompetencji i uniwersalnych umiejętności.

Najpierw jednak pytanie kogo chcesz wychować? Jeśli przede wszystkim szczęśliwego człowieka, to chcę zaproponować listę wybranych kompetencji, które wydają mi się ważne:

Po pierwsze wewnętrzne poczucie kontroli i wynikająca z niego odpowiedzialność. Okazuje się, że szczęście to nie jest stan, który nam się przydarza, jeśli mamy… szczęście. Jest to raczej owoc podejmowania decyzji, działań przez które osiągamy to, czego sami chcemy. Ci, którzy nie chcą brać życia w swoje ręce, powtarzają cały czas, że coś muszą, bo jacyś “oni” im każą, nie osiągają szczęścia, a jedynie karmią się narzekaniem na bliżej nieokreślone zewnętrzne siły, które im nie sprzyjają. Z kolei ci, którzy myślą o tym czego sami chcą, zaczynają szukać sposobów na przybliżanie się do swojego celu i jedynie samych siebie obarczają odpowiedzialnością za kszałt swojego życia, osiągają prędzej czy później stan określany jako szczęśliwe życie. 

Po drugie cierpliwość czyli umiejętność konsekwentnego podejmowania działań nawet jeśli efekty nie są natychmiast widoczne. Uczciwa refleksja nad rozwojem pokazuje, że ten autentyczny i wartościowy zawsze wymaga czasu, wytrwałości i konsekwencji. Obserwowałem ostatnio jak moja córka uczy się czytać. Pomimo tego, że mamy XXI wiek i niesamowite zdobycze techniki wokoło, jej Pani wydrukowała tabelkę, w której zaznaczamy ile minut dziecko codziennie czytało w domu. WOW!!! Moja córka potrafi dzisiaj płynnie czytać, choć jeszcze trzy tygodnie temu dukała pojedyncze sylaby!!! Metoda małych kroczków ma ogromną siłę i nie ma na to mocnego. W życiu nie jest tak jak w pierwszej części “Matrixa”, gdzie bohaterowie mogli sobie wgrać do głowy dowolną wiedzę i umiejętność za pomocą wtyczki z wielkiego komputera wkładanej w gniazdo w potylicy. 

Po trzecie odporność na frustrację. Nie zawsze, nie wszystkie potrzeby są zaspokojone. Jeśli ktoś oczekuje, że życie będzie zawsze różowe, musi korzystać ze znieczulaczy w postaci używek lub skutecznie manipulować innymi ludźmi oraz kontrolować wszelkie okoliczności życia. Droga rozwoju prowadzi przez umiejętne przeżywanie porażek, podnoszenie się z upadków, wyciąganie wniosków i dalsze podejmowanie prób aż do skutku. Kto nie ma odporności na frustrację, ten się poddaje przy pierwszej porażce i ucieka ze świata w ten lub inny sposób. Z trwogą obserwuję dzisiaj jak rodzice, w dobrej wierze, osłaniają swoje dzieci przed jakąkolwiek porażką. Przemycają im w ten sposób tezę “jesteś doskonały”, która automatycznie odbiera szansę na jakikolwiek rozwój.

Po czwarte elastyczność. Wszystko zmienia się bardzo szybko i ten, kto będzie się zbyt mocno trzymał swojej prawdy i sposobu działania, może się obudzić poza okrętem rzeczywistości. Do tego jeszcze współpraca i w ogóle życie z ludźmi wymaga szukania balansu pomiędzy byciem sobą i twórczym rezygnowaniem z siebie (twórczym, bo budującym relację). Wszyscy chyba znamy takich ludzi, którzy wiedzą wszystko, wiedzą najlepiej i albo będzie po ich myśli albo wcale. Boję się takich ludzi, bo oni nie pasują do świata, który jest według mnie zmienny, nieprzewidywalny, zaskakujący.

Po piąte i najważniejsze umiejętność kochania. Cokolwiek się wydarzy, gdziekolwiek pójdzie technika, to obserwacja budowy i działania człowieka pokazuje, że jest on stworzony do życia z drugim człowiekiem. Wytłumaczenie tego przekracza jeden akapit tekstu ale ważne jest, aby sobie uświadomić, że nasze dzieci osiągną szczęście tylko o tyle, o ile będą umiały dawać i brać miłość od ludzi w przyszłości. Obawiam się, że ten obszar wychowania jest dzisiaj najbardziej zaniedbany. W wychowaniu dominuje dziś egocentryzm i egoizm, który przemyca się między innymi pod pojęciami “samorealizacji” czy “szukania swojej pasji”. Te dobre w swojej istocie rzeczy, w przypadku przedawkowania, mogą okazać się zabójcze dla relacji międzyludzkich.

To taki krótki wybór kompetencji szczęśliwego człowieka, który przyszedł mi do głowy. Lista oczywiście nie jest zamknięta ani kompletna. Ważna wydaje mi się sama refleksja, którą warto podjąć aby samemu stworzyć sobie taką listę i podjąć trud świadomego wychowania dziecka.

Jaka jest Twoja lista kompetencji? Czy masz swoje sposoby do budowania tych kompetencji u swojego dziecka? Jak to robić? Jakie zajęcia dodatkowe najlepiej w tym pomagają? Co może zrobić szkoła, żeby uczyć dzieci takich rzeczy? Zapraszam do dyskusji.

Michał Borkowski

1 Comment

  1. Myślę, że ważne jest wytworzenie przekonania, że jestem kimś wartościowym, że jestem zdolny osiągać cele i umiejętność gospodarowania emocjami i wyrażania ich, do reszty człowiek dojdzie sam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.