Smutne dzieci i milczące gitary- co mają wspólnego.

Pamiętam jak kupiłem moja pierwszą hiszpańską gitarę przed laty w sklepie w Gdyni. Po szęściu miesiącach męczarni na rosyjskiej siemistrunce (gitarze siedmiostrunowej, którą sam przy pomocy noża kuchennego przerobiłem na sześciostrunową), moja mama zdecydowała się na ten znaczący dla domowego budżetu wydatek. Wiozłem instrument do domu w Gdańsku jak ogromny skarb. Potem patrzyłem na nią całymi godzinami, dotykałem jej, wąchałem, prawie spałem z nią w łóżku. Do dzisiaj pamiętam emocje, jakie mi wtedy towarzyszyły i wydaje mi się, że pamiętam też zapach tego nowego instrumentu. Minęło 27 lat od tego czasu, a ja dalej mam tę gitarę i nie zamierzam jej sprzedawać, pomimo, że od tego czasu przewinęło się u mnie już wiele lepszych i droższych instrumentów. Pamiętam też, jak na mojej nowej, wspaniałej gitarze powstał pierwszy odprysk, pamiętam, jak pożyczyłem ją na mszy jednemu koledze, który opierał się na niej klęcząc, a ja dosłownie czułem jak piasek na niepozamiatanej podłodze kaleczy jej lakier. Jednak aby instrument grał, trzeba było go wyjmować z futerału, a przez to narażać na ryski, odpryski i obtarcia.

Przyszła mi do głowy ta historia z gitarą, kiedy patrzyłem na niektóre dzieciaki spotykane w przedszkolu, gabinecie i przy różnych okazjach w codzienności. Mam na myśli dzieci, których nic nie cieszy. Chodzą całymi dniami ze skwaszoną miną, która nie zna uśmiechu. Zastanawiałem się co łączy te dzieciaki, jaką mają wspólną cechę i myślę o trzech sprawach.

Po pierwsze te dzieci wszystko mają i mają to od razu. Jak tylko pomyślą, a czasami nawet zanim pomyślą, już pojawia się nowa rzecz. Zwykle ich rodzice leczą w ten sposób swoją traumę z dzieciństwa, które zahaczyło o końcówkę komunizmu, kiedy nic nie można było dostać. Kto miał wtedy jakiekolwiek LEGO, był wielkim szczęściarzem. Sensowne zabawki można było dostać tylko w PEWEXie ale tylko wybrańcy losu mieli walutę, żeby przekraczać jego próg. Dziś tacy rodzice dosłownie odreagowują swoje emocje sprzed lat, obdarowując dzieci wszystkim. Te dzieciaki nie znają uczucia radości z rzeczy, bo nigdy nie muszą na te rzeczy czekać i po prostu nie mają czasu na marzenia, bo one spełniają się za szybko. Dla tych dzieci pojawienie się nowego modelu iPhona na rynku jest naprawdę ważnym momentem w życiu, bo wprowadza je w stan poruszenia emocjonalnego i daje im doświadczenie jakiegokolwiek pragnienia.

Po drugie dzieci są dziś często jak gitara nie wyjmowana z futerału. Rodzice w najlepszej wierze chcą uchronić swoje pociechy przed trudnymi doświadczeniami i fundują im życie w warunkach cieplarnianych. Dzieciaki żyją w przekonaniu, że są doskonałe, że nie muszą się absolutnie rozwijać, nie muszą podejmować jakiegokolwiek trudu, a jakikolwiek cień niedoskonałości czy porażki jest zawiniony przez czynniki zewnętrzne. Szczytowym przejawem takiego myślenia jest wymienianie nauczycielek w przedszkolu albo zmienianie przedszkola jeśli ktokolwiek ośmieli się podważyć doskonałość takiego księcia czy księżniczki. Z drugiej strony obserwuję od kilku miesięcy dzieci, które uczestniczą w treningach boksu. Te dzieci zaczynają się autentycznie cieszyć i śmiać od ucha do ucha, a droga do tego stanu wiedzie poprzez pokonywanie słabości i trudności. Ci, którzy spodziewali się natychmiastowych efektów, niestety już odpadli z naszej grupy. Tutaj nie działa myślenie w kategoriach “ściągnięcia aplikacji”. Zresztą jakikolwiek autentyczny rozwój w życiu wymaga zaangażowania, cierpliwości, systematycznego pokonywania swoich ograniczeń i to najczęściej małymi kroczkami. Niestety dzieci, które nie doświadczają swojej niedoskonałości oraz płynącej z tego frustracji, po prostu nie rozwijają się. Podobnie jak gitara pozostawiona w futerale nie gra.

Po trzecie i chyba najważniejsze ja spędzałem z moją ukochaną gitarą długie godziny. Była dla mnie naprawdę ważna, co potwierdzałem ilością czasu, który jej poświęcałem. Niestety wiele dzieci dzisiaj nie ma tego szczęścia, żeby spędzać czas z rodzicami. Najczęściej zaangażowanie rodziców ogranicza się do zarabiania pieniędzy i przewożenia dzieci z jednych zajęć dodatkowych na drugie. Rodzic sprowadza się do roli sponsora i taksówkarza. Nauczyciele często opowiadają mi o tym, jak dzieci wiele im mówią, jak się do nich garną, chcą przytulać, jak widać, że brakuje im czasu spędzanego z ważną osobą dorosłą. Rodzice często nie wiedzą czym interesują się ich dzieci, z kim się przyjaźnią, gdzie spędzają czas, co oglądają na Youtubie itd. Wiedza rodziców na temat dzieci ogranicza się do doskonałej znajomości ocen, dzięki zainstalowanej na smartfonie aplikacji dziennika elektronicznego.

Jeśli zauważysz, że Twoje dziecko się nie uśmiecha, jest apatyczne i nie ma energii do życia, to przemyśl powyższe trzy punkty, zanim zaprowadzisz pociechę do psychologa.

1 Comment

  1. Bardzo dziękuję za ten tekst! Dokładnie takie same refleksje mnie ogarnęły niedawno- przy okazji kolejnej imprezy urodzinowej wśród kolegów moich 13 letnich synów- solenizant zapytany co by chciał, co sprawiłoby mu przyjemność…na co czeka, nie wie …bo w zasadzie wszystko już „ma” włącznie z przysłowiowym nowym modelem iPhona, który kupują mu rodzice/dziadkowie; a tak naprawdę to nawet nie chce mu się podjąć wysiłku aby się zastanowić…dzieciaki -szczególnie te trochę starsze- są znudzone gadżetami, którymi ich otacza/przytłacza świat dorosłych…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.