Działaj albo milcz- refleksje po spotkaniu z Nauczycielami.

Z tym polskim narzekaniem jest tak, że ono broni nas przed podjęciem jakichkolwiek sensownych działań. Jest mi źle, więc ponarzekam i już, i dalej na stare tory. Czy liczysz, że usłyszy Cię KTOŚ, albo jacyś ONI, albo ten ZŁY RZĄD, albo ZWIĄZEK ZAWODOWY, albo PANI MINISTER wreszcie się nawróci i zrobi Ci lepiej? Nikt nie zmieni nic za Ciebie. Pracując z dziećmi lubię zaskakiwać je pytaniem: “Jest jedna osoba, która może zmienić Twoje zachowanie, wiesz kto?” Kiedy dziecko zaczyna wymieniać: mama, tata, pan psycholog, wypowiadam jego imię i nazwisko. Na początku pojawia się zmieszanie ale zaraz za nim uśmiech na twarzy. Dzieci to rozumieją i korzystają z tego. Wchodzą do gabinetu z podniesioną głową i meldują jak pokonały fiksację, czynności natrętne czy inne trudne zachowania.

Dorośli tego nie rozumieją. Przykładem sztandarowym są nauczyciele. Jest to, moim zdaniem, najbardziej zahipnotyzowana grupa zawodowa w naszym społeczeństwie. To są w stu procentach ludzie z wyższym wykształceniem, którzy godzą się na pracę za wynagrodzenie często niższe niż w markecie, mimo iż biorą na siebie totalną odpowiedzialność za największy skarb czyli dziecko. Pracują z człowiekiem, a więc materiałem nieprzewidywalnym, są rozliczani ze wszystkiego, cały czas na świeczniku, non-stop oceniani, absolutnie nie szanowani przez większość rodziców, przełożonych i… i nic z tym nie robią. To znaczy robią- ponarzekają przy tej czy innej okazji i dalej wracają na stare tory. W pokoju nauczycielskim wołają, że ta minister (a wcześniej tamta) się nie zna, że nie było nigdy nikogo kto by wiedział o co chodzi, że decyzję podejmują teoretycy, że rodzice to, że dzieci coraz trudniejsze, że zarobki niegodne i… dalej do roboty. Może ktoś usłyszy i się zlituje. Kto ma usłyszeć? Kto ma się zlitować?

Do niedawna sam żyłem w tej hipnozie. Przez jedenaście lat. Kiedy już mnie żuchwa zaczęła boleć od biadolenia powiedziałem DOŚĆ. Bardzo dobrze czułem się w pracy z dziećmi, myślę, że byłem dobrym nauczycielem, to było chyba moje POWOŁANIE… Jednak okoliczności, warunki zewnętrzne też trzeba wziąć pod uwagę. Zdecydowałem się postawić sprawę na ostrzu noża. Oczywiście jeden psycholog szkolny zmiany nie czyni dla społeczeństwa ale przynajmniej ja mogę patrzeć w lustro z podniesioną głową.

Drogi Nauczycielu proponuję Ci zmianę myślenia. Rozważ poniższe:

To tylko praca. Mój przyjaciel z Gdańska, który pracuje w drukarni odpowiedział kiedyś koleżance, która pytała go o ambicje zawodowe: “moje życie jest za tamtym wzgórzem, tam jest mój dom, tutaj tylko na niego zarabiam”. Ty też masz pracę. To jest tylko praca i powinieneś w niej godnie zarabiać na Twoje życie, które jest gdzieś w domu.

Twoje rodzina a zwłaszcza osobiste dzieci są zawsze ważniejsze od Twojej klasy, od klasówek, kartkówek, maila do roszczeniowego rodzica itd. Nie pozwól, żeby Twoje dzieci czekały na Twoją uwagę, bo Ty jeszcze musisz dokończyć pracę w domu.

Nie łudź się, że jesteś w tej pracy kimś ważnym czy wyjątkowym. Moja koleżanka złamała nogę i rodzice już po kilku tygodniach zwolnienia pytali ją wprost: “czy nie można kogoś zatrudnić na Pani miejsce?” Znajomy, zasłużony dyrektor kiedy trafił do szpitala na kilka dni został zlekceważony przez burmistrza, który zorganizował uroczystość w jego szkole bez niego. “Jedni odchodzą, drudzy się rodzą”. “Karawana idzie dalej”. “Nie ma ludzi niezastąpionych”.

Nic nie musisz. Nie musisz się na wszystkim znać, nie musisz sobie zawsze poradzić, nie musisz spełniać wszystkich oczekiwań.

Możesz mieć gorszy dzień, możesz nie wiedzieć, możesz mieć ważniejsze sprawy na głowie. Możesz mieć w tyle groźby o piśmie do Kuratorium i Ministerstwa. Co Ci zależy? Najwyżej pójdziesz do marketu, będziesz wykładać towar na półki i zarabiać więcej niż teraz.

Prestiż?!?!? To już przeszłość. Mniejszy wymiar godzin? To bajka, w którą wierzą tylko Ci, którzy nie znają osobiście żadnego nauczyciela.

Ogarnij się. Twoje życie jest w domu, możesz na nie zarabiać sprzedając paliwo na stacji, prowadząc sekretariat w korporacji, siedząc na kasie w sklepie. Możesz też pracować w szkole, tylko za jaką cenę i za jaką płacę?

Nikt nic nie zmieni za Ciebie. Zacznij się szanować, bo inni nie zrobią tego za Ciebie!
Chyba, że jest Ci dobrze tak, jak jest- to PRZESTAŃ NARZEKAĆ.

12 komentarzy

  1. Świetnie opisałeś to, co myśli i przeżywa większość nauczycieli. Dziękuję! Oby więcej takich głosów. Ciekawe tylko, kto będzie kiedyś te dzieci uczył. Coraz mniej będzie takich osób. Winni tej sytuacji będą posłowie i roszczeniowi rodzice.

    1. Właśnie. Moje dzieci mają ogromne szczęście do Nauczycieli. Co by było, gdyby te Panie powiedziały dość i poszły do przysłowiowego już Lidla!? Pewnie wtedy i ja bym się ogarnął i zaczął działać zamiast pisać artykuły.

  2. Taka sytuacja mi się przypomina sprzed lat .Wchodzę schodami do placówki ,obok idzie Rodzic jednego z moich uczniów (wtedy pracowałam w klasie integracyjnej). Kolejna rozmowa typu -czy już się zastanawialiście Państwo nad dalszą edukacją dziecka (dziecko płci żeńskiej w sensie córka ze zdiagnozowanym upośledzeniem w stopniu lekkim właśnie kończyła szkołę)- w odpowiedzi usłyszałam ,,co się pani martwi , zostanie najwyżej jakąś nauczycielką albo coś”- zostałam na schodach czas jakiś?

    1. Kiedyś prowadziłem szkolenie, na którym dyrektor placówki przy swoim zespole powiedział: „żałuje, że rodzice więcej ode mnie nie wymagali, bardziej mnie nie dociskali, został bym kimś więcej, nie byłbym dzisiaj nauczycielem”. Ręce, nogi i co tam jeszcze opadło ?

  3. Mnie wcale nauczycieli nie żal. Zamiast marudzić niech się obudzą, ale nie po to by iść na kasę do Lidla, a po to żeby zacząć walczyć o swoje prawa.
    Potulna banda pozbawionych godności tchórzy, którzy w obawie przed utratą pracy gotowi są znieść najgorsze poniżenie.
    Ludzie! Strajkujcie, krzyczcie głośno, że to wstyd zarabiać tyle samo co robotnicy po podstawówce mając po kilka dyplomów w szufladzie.
    Na Zachodzie nauczyciele blokują wystawianie ocen końcoworocznych strajkując a Wy nawet nie potraficie wyjść na ulicę i głośno powiedzieć NIE!

    Tyle rocznie zarabiają nauczyciele w innych, krajach Unii Europejskiej:
    Cypr – od 23 646 do 51 722 euro, czyli 99 313 – 217 232 zł
    Dania: od 56 486 do 77 108 euro, czyli 237 241 – 323 853 zł
    Niemcy: od 38 214 do 63 985 euro, czyli 160 498 – 268 737 zł
    Hiszpania: od 29 257 do 49 349 euro, czyli 122 879 – 207 265 zł
    Włochy: od 27 244 do 30 966 euro, czyli 114 424 – 130 057 zł
    Francja: od 22 430 do 47 477 euro, czyli 94 206 – 199 403 zł
    Luksemburg: od 88 315 do 101 471 euro, czyli 370 923 – 426 178 zł
    Wielka Brytania: od 34 795 do 38 499 zł euro, czyli 146 139 – 161 695 zł

    A tyle może zarobić kierowca autobusu w Warszawie:
    wynagrodzenie miesięczne w wysokości 4 300,00 zł. brutto + premia uznaniowa
    http://www.mza.waw.pl/spolka-mza/informacje-o-spolce/praca-w-mza/362-kierowca-autobusu

  4. Moim zdaniem kierowca autobusu ma nie mniej odpowiedzialna prace niz nauczyciel – jeden błąd moze go kosztować życie wielu ludzi. Ponadto pracuje piatek, świątek i niedziela, w dzien i w nocy. Co nie oznacza oczywiscie ze płaca nauczycieli jest ok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.