Ile kosztuje dorosłość?

W zeszłym tygodniu znajoma zapytała mnie czy mogę napisać o toksycznych rodzicach. Skarżyła się, że ojciec na nią nakrzyczał w obecności małej córeczki, która zareagowała bardzo emocjonalnie. Okazało się, że nie mieszkają co prawda razem ale wybudowali się przy rodzicach. Do tego mąż pracuje u teścia i dlatego za wszelką cenę chce się z nim układać.

No właśnie: za jaką cenę?

Zacząłem pytać ludzi i okazuje się, że w każdej rodzinie jest sytuacja, w której ktoś zmaga się z podobnymi problemami. Zastanawiam się ile kosztuje dorosłość. Podobno młody człowiek, który mieszka z rodzicami, oszczędza do 2500 złotych miesięcznie. Czynsz, rachunki, pranie, masełko w lodówce, telewizorek w salonie, świeża pościel w sypialni… Pamiętam jak kiedyś sprzeczałem się ze znajomym, który twierdził, że jest singlem. Ja próbowałem mu udowodnić, że jest raczej darmozjadem na garnuszku rodziców. Papież Franciszek kiedyś odpowiedział włoskiej kobiecie, która skarżyła się, że jej trzydziestokilkuletni syn nie chce się ożenić: “niech Pani przestanie prasować mu koszule”.Inny znajomy opowiadał mi ostatnio, że jego dwudziestokilkuletni syn staje przed wyborem- wyprowadzić się i nie mieć za wiele kasy, czy zostać w domu i mieć pieniądze oraz służącą. Prawdopodobnie Młody wybierze tę pierwszą, mniej oczywistą drogę, której kibicuję.

Ja nie zajmuję się terapią par ale czasami konsultuje rodziców w kontekście terapii dziecka. Sytuacja mieszkania z dziadkami rzadko kiedy pozostaje bez negatywnego wpływu na system młodej rodziny. Najczęściej przypomina to bigos, który zwłaszcza u najmłodszych powoduje niestrawność. Różne zasady, różne przyzwyczajenia, dwie gospodynie… aż się prosi o kryzysy.

Tak naprawdę mówimy tu o sztuce stawiania granic. Te granice docelowo powinny być wewnętrzne, psychiczne. Mamy dojść do takiego stanu, w którym jasno określimy sobie co jest w naszym życiu najważniejsze, w jaki sposób decydujemy się to realizować i będziemy to realizować. Jednak często wymaga to także oddalenia fizycznego. Koleżanka opowiadała mi, że wyprowadziła się z mężem z mieszkania, które mieli na piętrze u rodziców. Nie potrafiła sobie poradzić z pokusą, żeby na przykład w sytuacji kłótni małżeńskiej uciec na herbatę piętro niżej. Wzięli kredyt, kupili mieszkanie. Wystarczyło kilkadziesiąt metrów kwadratowych w odległości kilku kilometrów. Inni twierdzą, że potrzebują czterdziestu kilometrów, inni czterystu. Ważne, żeby sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie: czy realizujemy swój wybór czy też z powodu oszczędności nie wypływamy z portu macierzystego i tylko udajemy, bawimy się w dorosłość. Własne mieszkanie to wydatki, rachunki często comiesięczna rata kredytowa. To się liczy w setki tysięcy na przestrzeni lat. Trzeba te pieniądze zarobić, oszczędzić, nie wydać ich na inne przyjemności. Czy warto? Czy Ci się chce?

Dojrzałość- to taki stan, w którym masz poczucie, że sam kierujesz okrętem Twojego życia. Sam podejmujesz decyzje i sam ponosisz za nie odpowiedzialność.

Warto o tę dojrzałość zawalczyć, a czasami po prostu trzeba za nią zapłacić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.