Codziennie spotykam rodziców, którzy próbując wywrzeć wpływ na zachowanie, mówią coś do swoich dzieci, po czym robią coś zupełnie odwrotnego. Najczęściej ulegają pociechom, które okazują się bardziej konsekwentne i zdeterminowane od nich. Mama mówi „nie wezmę Cię teraz na kolana”, po chwili młoda siedzi na kolanach; inna mówi „wychodzę” po czym zostaje; albo „nie podoba mi się Twoje zachowanie” po czym promiennie się uśmiecha, przytula dziecko i całuje w czoło.
Taka niespójność chyba nie jest dobra, bo wprowadza zamieszanie do małej głowy. Nawet Ci, którzy mówią „jesteśmy dumni, że nasze dzieci są rozwydrzone i niegrzeczne”, którzy świadomie podjęli taką drogę wychowania (z jej plusami i minusami), chyba się zgodzą, że lepiej już chyba nic nie powiedzieć, niż paplać i nie dotrzymywać słowa.
„Taka niespójność chyba nie jest dobra..”
Jakaż łagodność przebija z tego niewinnego „chyba”:-) a przeciez wszyscy wiemy, ze jest tu zupełnie niepotrzebne:-)