31 sierpnia wieczorem mój syn powiedział, że marzy mu się, żeby rok szkolny trwał dwa miesiące, a wakacje dziesięć. To było jak deja vu. Ja też o tym marzyłem. Ale przecież on dopiero po raz trzeci „wchodzi w tryby”, to dopiero zerówka przedszkolna i niestety już to marzenie, i wspólna dla nas wszystkich frustracja.
Z drugiej strony znajomy bloger popełnił w sierpniu tekst, nad którym nie przestaję rozmyślać. Twierdzi w nim, że urlop, wakacje, powrót do pracy, praca to przede wszystkim stan umysłu. Uważa, że jesteśmy od lat uwarunkowani na pewien rodzaj doświadczenia i podążamy drogą iluzji, z której można zejść na własne życzenie, w dowolnej chwili ( Świadome złudzenie )
Jeśli tak jest, to co robić, żeby moje dzieci nie powieliły po mnie tego złudzenia, żeby nie poszły tą samą drogą? Jak żyć, żeby moje dzieci cały czas miały wakacje, nawet, jeśli będą chodzić do przedszkola, szkoły, a potem pracy? Jak żyć?
Pójść do szkoły Montessori:)