Widziałem w miasteczku mężczyznę, który jechał specjalnie skonstruowanym rowerem, ze swoim dorosłym synem z porażeniem z przodu. Widziałem innego, który do roweru miał przymocowany duży fotelik, a w nim chłopca z zespołem Downa- około dziesięcioletniego. Jeszcze jednego spotkałem na basenie, jak zjeżdżał w rurze ze swoim synem też z Downem- ośmielili mnie i od tamtego czasu mój syn przestał się bać i też zaczął zjeżdżać. A wczoraj widziałem w kościele mężczyznę- normalnie, modnie ubranego, z modnymi okularami i wypasionym zegarkiem, który był z żoną i trzema córkami. Jedna z nich około ośmioletnia była na wózku- też chyba z porażeniem, a on brał jej rękę w swoją i pomagał zrobić znak krzyża.
Ojcowska MIŁOŚĆ- męska MIŁOŚĆ W AKCJI. To dla mnie prawdziwa wartość i myślę, że cała papka pseudowartości lansowanych dzisiaj, może tę MIŁOŚĆ pocałować…