Odgrzewam dzisiaj starą historię ojca i syna, którzy biegają razem maratony, pokonują zawody IronMan pomimo głębokiej niepełnosprawności syna. Historia rodem z ameryki, zilustrowana wzruszającymi klipami na youtube, z których niektóre mają już ponad milion wyświetleń.
Jednocześnie historia bardzo bliska. Pamiętam jak na 25 kilometrze Maratonu Warszawskiego wyprzedził mnie mężczyzna pchający wózek ze swoim synem. Po tempie w jakim mnie odstawili wnioskuję, że nie był to ich pierwszy bieg. Miałem wrażenie, że połowa otaczających nas biegaczy zna tę parę – pozdrawiali zarówno ojca jak i syna.
A z drugiej strony spotykam się bardzo często z sytuacją, kiedy ojciec zupełnie się „wylogowuje”, jak tylko okazuje się, że z jego dzieckiem jest coś nie tak, że jest chore.
Pamiętam, że na Morenie w Gdańsku, gdzie się wychowywałem był taki Klub „Sarenka”, w którym spotykały się dzieci w jakiś sposób upośledzone. Pamiętam, że oni zawsze wyglądali inaczej niż pozostałe dzieciaki. Nie chodzi mi tylko o zachowanie, ale o takie cechy zewnętrzne jak ubiór, a poza tym zawsze towarzyszyły im kobiety i właściwie tylko kobiety. Minęło trzydzieści lat, „Sarenka” już pewno nie istnieje- już pewno jest tam jakiś butik albo inne przedszkole niepubliczne, ale jedna rzecz się nie zmieniła. Chore dzieciaki nadal noszą dresy podciągnięte aż po pachy i towarzyszą im przede wszystkim matki.
A jednak są przykłady, że można inaczej- przykłady z ameryki, ale i nasze polskie.
No i pewnie można też zakładać normalne spodnie z paskiem pomimo niepełnosprawności.
https://www.youtube.com/watch?v=64A_AJjj8M4
http://www.magazynbieganie.pl/gawel-ala-relacja-z-35-maratonu-warszawskiego/