Maraton- męska muzyka i lekcja pokory.

medal_debno

41. Maraton Dębno ukończony. I na tym najchętniej bym poprzestał, bo od 26 km taki właśnie był mój cel UKOŃCZYĆ. Wszelkie wcześniejsze plany i pomysły wynikowe, także te, które realizowałem przez pierwsze 25 kilometrów, co w moim przypadku oznacza ponad 2 godziny i 15 minut, uległy bolesnemu przedefiniowaniu na UKOŃCZYĆ. Ta myśl niosła mnie prze kolejne prawie 2 godziny. „Niosła” to zdecydowanie za dużo powiedziane.

I po to między innymi jest maraton. Oczyszcza w pewnym momencie ze złudzeń. Pokazuje, że nie na wszystko mogę mieć wpływ. Wynik jest wypadkową wcześniejszej pracy- jej jakości, ilości. Są także inne czyniki, jak pogoda, których nie można skontrolować i opanować. Jak w życiu. Dla mnie i wielu mężczyzn, którzy walczyli wczoraj w Dębnie- ogromna lekcja pokory. Trzeba albo na poważnie brać się do roboty, albo brać się za pilota od telewizora i poszukać swego miejsca na kanapie. Przygotowania do kolejnego maratonu (zaplanowanego na wrzesień) zaczynają się już dzisiaj. Trzeba codziennie wybierać, bo na samym testosteronie daleko nie zajedziesz.

wero_winner

Pobiegliśmy także jako drużyna bycojcem.pl. Dla większości z nas był to bieg bardzo trudny, a wyniki okazały się słabsze od zakładanych. Wyjątkiem jest Wojtek „Wero”, który poprawił swój życiowy czas o 7’30”, jednoczęśnie potwierdzając, że wrześniowe „złamanie bariery” czterech godzin nie było przypadkiem. Najważniejsze, że każdy z nas ukończył dystans. Średni czas naszej drużyny to 3h 58′- a to bardzo cieszy.

makaron

Ważne jest także to, co dzieje się na naszych wyjazdach poza bieganiem, czyli tzw. „męska muzyka”. Wspólne spotkanie, spaghetti z miski, wieczorne, męskie rozmowy bez piwa- za to dziękuje. Dziękujemy też naszym żonom i dzieciom- że dostaliśmy od Was ten czas. Wierzę, że to jest inwestycja, która będzie się zwracać w domu- każdy z nas po wczorajszych zmaganiach bardziej BĘDZIE OJCEM.

Na koniec podziękowania dla Krzyśka i Grześka za tworzenie „ekipy technicznej”- to prawdziwy luksus, czuliśmy się jak profesjonalni biegacze. Grzesiek sam biega i dla niego to było szczególnie trudne doświadczenie (nie pobiec). Wygrał rozsądek- i dobrze, w końcu to maraton.

4 komentarze

  1. Gratulacje chłopaki! Byłem z Wami myślami podczas poznańskiej połówki! Udało mi się ją ukończyć – łamiąc w debiucie 2 h i jestem z tego bardzo zadowolony. Na razie nie wyobrażam sobie pełnego dystansu, także czapki z głów i ukłony dla Waszej ekipy!

  2. Michał, kilkaset kilometrów od siebie a oboje zmagaliśmy się z podobnymi problemami 🙂 czy to pociecha? pewnie nie ale lekcja pokory i potwierdzenie, że maraton to nie takie hop siup. Teraz przygotujemy się solidnie do jesieni prawda? 🙂 Powodzenia!

    1. Masz rację Olu, marna to pociecha. I rzeczywiscie lekcja jest taka, że jesienny maraton (w moim przypadku Wrocławski), zaczyna się już dzisiaj. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.