Doktor OKEY czyli jak NIE POMÓC swojemu dziecku.

Obserwuje z niedowierzaniem, jak niektórzy rodzice potrafią znaleźć specjalistę, który uspokoi ich obawy. Taki doktor poklepie, przyklepie i powie, że “wszystko jest w porządku”. Chłopiec skończył trzy lata, nie mówi, nie siedzi przez chwilę w miejscu, wszystko, zawsze, wszędzie bierze do buzi i gryzie. W przypadku, kiedy nie ma w zasięgu przedmiotu, zaczyna gryźć drugą osobę- nauczycielkę lub rówieśnika. Jak jest podekscytowany napręża się cały i macha rączkami jak koliberek. Mama wkracza z uśmiechem do przedszkola i już od progu oświadcza, że była w “PORADNI”, gdzie powiedziano jej, iż z dzieckiem wszystko jest w porządku, że “ten typ tak ma”, “samo przejdzie”, “chłopcy rozwijają się wolniej” itd. itp.
Z drugiej strony czapka z głowy dla tych mam, które odważnie konfrontują się z rzeczywistością. Rekordzistka to mama, którą zaniepokoiło, że jej dwulatek nie reaguje na swoje imię. Diagnozę spektrum autyzmu otrzymała po jedenastu latach!!!!!! Zaparła się dosłownie w drzwiach gabinetu psychiatry i powiedziała, że nie wyjdzie bez diagnozy.
Albo druga pani- kiedy zapytałem jej pięcioletniego syna co chciałby dostać w prezencie, odpowiedział: pralkę. Zadziwiony zapytałem dlaczego, wtedy Młody dosłownie zamienił się w sprzedawcę z marketu AGD i wyrecytował mi wszystkie zalety pralki SAMSUNG AdWash. Zespół Aspergera książkowy. Jednak diagnozę ZA postawił dopiero trzeci!!!! psychiatra. A każdy z nich skasował przynajmniej tysiąc złotych za kilka spotkań.
Na pęczki znamy takich historii. Kiedy rodzice na spotkaniu konsultacyjnym skonfrontowani z trudnymi faktami pytają z żalem: “ale przecież on był u tylu lekarzy, przecież pediatra mówił, że wszystko jest w normie, przecież….” Pilnujemy się wtedy, żeby nie ziewać. Z drugiej strony nóż się w kieszeni otwiera. Lista “doktorów OKEY” jest bardzo długa. Ale pojawia się światełko w tunelu. W ostatnim czasie coraz więcej słyszy się o pediatrach, którzy się doszkalają. Zaczynają obserwować dzieci krytycznym okiem, patrzą na pacjenta szerzej i odważnie odsyłają już to do fizjoterapeuty, już to do psychologa. Zjawisko póki co śladowe ale jest nadzieja.
Jednak jeśli rodzic chce, to bez trudu znajdzie specjalistę, który uspokoi jego obawy.
Zastanawiam się czy nie otworzyć poradni psychologiczno- pedagogicznej o nazwie “Wszystko jest OKEY” albo “Jest SPOKO” albo inaczej. Jak myślicie- jaką nazwę wybrać? Będę z góry na dół wystawiał wszystkim zaświadczenia, że wszystko gra. Tylko musiałbym kasować trzy albo cztery razy drożej niż wszyscy inni, żeby starczyło mi na zagłuszacze sumienia…
Rozumiem zjawisko oporu przed diagnozą ale nie rozumiem specjalistów, którzy się sprzedają. A może po prostu niedouczenie? A może jakaś inna przyczyna?
Nigdy nie żałowałem alarmowania na wyrost ale mam w swoim doświadczeniu dwie sytuacje, w których przemilczałem swoje niepokoje i tych bardzo żałuję.
Im szybciej mały pacjent otrzyma trafioną pomoc, tym lepiej. Podobnie jak z marszem na azymut- jeśli masz błąd na kompasie to im prędzej się zorientujesz, tym łatwiej skorygować. Później może się okazać, że jesteś daleko od celu. Odwagi!!

10 komentarzy

  1. Och doktor „okey” to Pikuś. Ja trafiłam na doktorki „nie wiem, więc wymysle”…
    Dla nich młody był kosmita, którego trzeba na wszelki wypadek związać pasami w psychiatryku, niebezpieczny 10letni bandyta, bo jak czuł się osadzony, to obrażał i mówił, ze sa diablsmi (wg szanownych doktorek miał głosy…) , no i świr, bo pasjonowal się … Ziołolecznictwem 😉 nie szkodzi, ze akurat czytał z pasją Zwiadowców. Do tego panie uczone wysnuly wniosek, ze przyczyną porabania syna jest matką! Zła, zimna, okrutna… Brzmi znajomo? Temple Grandin? Tylko, ze to było pół wieku temu… A u nas ciągle za autyzm odpowiada matka-lodówka. Byłoby śmieszne, gdyby nie straszne. Dowodem lęku dziecka miałby być m.in. rysunki , na których byłam dinozaurem (wg pań oznaczało to grozę) . Co tam, ze młody nie rysowal najczesciej ludzi, tylko wszyscy bylidmi dinozaurami, dla mnie mama-dinozaur to było wyróżnienie! Wyraz bliskości. No i wisienką na torcie: specyficzne zachowanie syna na zajęciach Weroniki Sherbourne zostało dowodem na … Molestowanie.
    Drogi Rodzicu! Ciesz się, ze nie zostajesz przestępcą! A doktor okey to tylko pajac, ale nieszkodliwy pajac.
    O ile rodzic pójdzie dalej. Po zaangażowanych kretynach bez wiedzy za to z teoriami zostają głębokie rany.

  2. Myślę, że to raczej opiekunki w przedszkolu powinny zwracać uwagę
    na odstępstwa od normy w zachowaniu dzieci. Mam trzech synów i każdy w nich jest inny.
    Najstarszy jest najbardziej żywiołowy, dynamiczny, irytujący i co za tym idzie najniegrzeczniejszy (ma przez to często problemy w przedszkolu), średni jest najbardziej spokojnym i flegmatycznym człowiekem jakiego znam, trzeci (choć brzmi to nieprawdopodobnie) jest idealną mieszanką charakterów dwóch
    starszych braci.
    W zasadzie nie wiem który odstaje od „normy” bo nie mam żadnego dziecka wzorcowego do porównania, nie spotkałem się tez z siatką centylową dotyczącą zachowania. To raczej wychowawczynie w przedszkolu spędzają z dziećmi większośc czasu i to one widzą czy dziecko odstaje od grupy czy jeszcze mieści się w normie.
    Ja moim dzieciom mogę poświęcić maksymalnie 4-5 godzin dziennie ale nie mam wykształcenia psychologicznego żeby stwierdzić czy coś się jeszcze mieści w normie czy już nie. Tak więc, choć jestem w stanie dla moich dzieci
    zrobić wszystko to po prostu nie jestem w stanie ocenić czy któreś z nich potrzebuje szczególnej pomocy.

    1. Z doświadczenia nauczycielskiego powiem, że czesto rodzic nie przyjmuje do wiadomości sygnalizowanych przez nas problemów. Ostatnio właśnie próbuję przekonac jedną z „moich” przedszkolnych mam do przebadania dziecka, gdyz widzę nieharmonijny rozwoj dziecka. Niestety zaparla się i już. To ja się czepiam i wymyślam…. Cóż… Ja jestem wdzięczna przedszkolance mojego syna za to, że kilkanaście lat temu ona również zauważyła niepokojące oznaki u mojego dziecka. Bylo nas wtedy dwie przeciwko calej rzeszy „doktorów okej”.

    2. Właśnie chodzi o taką sytuację, którą opisałeś. Tylko reakcja rodzica była odwrotna. Pani zamiast wziąć poważnie pod uwagę zgłaszane przez nauczycielkę niepokoje, znalazła „specjalistę”, który USPOKOIŁ. Właściwie to taka „MAMA OKEY”. Chodzi też o przypadki, kiedy wiedza specjalistyczna nie jest potrzebna, bo jeśli dziecko w trzecim roku nie mówi, to chyba każdy wie, że coś się dzieje. Jednak są tacy, którzy dadzą radę i taką sytuację przyklepać i poklepać. Potem jest najnormalniej w świecie żal, że mały człowiek nie dostał pomocy wcześniej. Ostatnio rozmawiałem z mamą, której córka przestała mówić przed drugim rokiem życia. Pani wszczęła alarm wbrew uspokojającemu pediatrze. Dziecko natychmiast trafiło na terapię logopedyczną. Pierwszy rok z własnej kieszeni. Po roku diagnoza autyzmu, orzeczenie i terapie finansowane z subwencji (bo prywatne przedszkole- ale to osobny temat gdzie nikną pieniądze na takie dzieci w publicznych placówkach). Dziś dziewczynka ma 4 lata i trzeba mieć wprawne oko, żeby dostrzec u niej autyzm. Strach pomyśleć co by było, gdyby matka się wtedy nie ogarnęła. Wbrew lekarzowi, wbrew „specjalistom”, nawet wbrew mężowi, który tradycyjnie twierdził „to Ty masz problem, bo przesadzasz”. O to chodzi, stąd te emocje.

  3. W Rzeszowie mamy odwrotną sytuację. Mamy psychiatrę, która diagnozuje ….praktycznie wszystkim. Ostatnio nawet zaocznie. W pierwszej rozmowie z matką (nie widząc dziecka) powiedziała po chwili wywiadu, że na pewno ojciec dziecka ma autyzm, ale nie był diagnozowany i leczony! P.S. Mama uwierzyła…
    Masz rację Michale, że trudno o rzetelną diagnozę.

    1. To samo mialam napisac, ze z kolei w Rzeszowie otrzymanie diagnozy autyzmu to bułka z maslem i znam przypadki zdrowych dzieci, które dostają taką diagnozę, bo rodzice o to zabiegają…

      1. Czasami może się okazać, że taki „doktor diagnoza na życzenie” to skarb, zwłaszcza jak trzeba sprawy w szkole publicznej szybko poustawiać według życzenia ustawodawcy. Szybki Asperger, nauczanie indywidualne z włączaniem do klasy i po temacie. Rekordziści ogarnęli wszystko w 5 dni, jak się „zrobiło ciepło” wokół ich syna w czwartej klasie.

  4. Czekam aż logopedia wreszcie zostanie okrzyknięta samodzielną dziedziną naukową i może wtedy więcej ludzi zorientuje się, że gdy są problemy z MOWĄ, to właśnie LOGOPEDA jest najbardziej odpowiednim specjalistą do konsultacji i terapii. Oczywiście nie umniejszam roli psychologów i innych terapeutów – wielokrotnie konieczne są oddziaływania wielospecjalistycznego zespołu terapeutycznego. Martwi mnie jednak, że w tekście LOGOPEDA nie pojawił się ani razu, a przecież aż się narzuca.

    1. Rzeczywiście, nie wspomniałem o logopedach. Zastanawiałem się dlaczego. Myślę, że prawie każdy mój pacjent albo pracuje albo już pracował z logopedą i jest to dla mnie trochę oczywiste. Ale rzeczywiście logopeda jest jakoś „do tyłu” w tym całym dyskursie, a jego praca jest bardzo ważna. Zatem LOGOPEDZI ŁĄCZCIE SIĘ!!! Zabierajcie głos. Nie szemrajcie po kątach, że Wam jest źle, że jesteście lekceważeni, tylko głośno mówcie. Tak jak w tym komentarzu, za który dziekuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.