C.d. o złości czyli „wszystko przez kobiety”.

aggress1

Żona mi pozwoliła dać powyższy tytuł, pod warunkiem, że w treści będzie, że to jednak przez mężczyzn.

Otóż: wychowują kobiety, nas też wychowały kobiety, naszych ojców też, dziadków słabo pamiętam ale pewnie też. Nasze kochane kobiety zaś, są od wieków obciążone paraliżującym lękiem przed złością, która kojarzy im się bezpośrednio z agresją, która kojarzy im się z wojną czyli z pozostaniem samymi z potomstwem. Taką lękową postawę nasze kobiety wyssały z mlekiem matki, a właściwie babci albo prababci- kto chce niech policzy kiedy w dziejach Polski było nieprzerwane sto lat spokoju, żeby trzy pokolenia przeżyły swoje życie na luzie. Nie ma, nie było i pewnie nie będzie. Zatem nasze kobiety się boją i pacyfikują każdy przejaw agresji w sposób zupełnie naturalny i całkowicie nieświadomy. Dzieci od najmłodszych lat słyszą przekaz, że nie wolno się złościć, że to nieładnie brzydko powiedzieć, brzydko spojrzeć i nawet pomyśleć. Trzeba się dzielić z innymi zabawkami, kiedy jeszcze nie mamy na to najmniejszej ochoty, patrzeć jak inny dzieciak rozwala Twoje ulubione coś, uśmiechać się i jeszcze jemu za to podziękować.

A co na to chłopy? To, co chłopy robią najlepiej- tzn. LOG OUT. Chłopa albo nie ma, bo jest w robocie albo jest zajęty albo nie ma czasu itd. Mężczyźni zresztą też od pokoleń są spacyfikowani- mają co najwyżej swoje inkubatory złości i agresji w telefonach, komputerach, w najlepszym wypadku na żylecie stadionu, a w najgorszym mają podręczną gaśnicę w barku.

Dzieci zaś mają swój naturalny rozwój, także emocjonalny i w tym rozwoju obok miłych emocji pojawiają się też te nieprzyjemne (które zupełnie błędnie nazywamy złymi).

Potrzeba jakiegoś głębokiego przebudzenia części męskiej społeczeństwa, żeby przemienić obecny impas. Potrzeba mężczyzn i ojców odważnych, którzy będą potrafili zamodelować przeżywanie złości w sposób autentyczny ale i bezpieczny. Potrzeba czegoś więcej niż tylko przeczytania książki „Dzikie serce” i zrobienia kilku fajerwerkowych akcji pseudo- survivalowo- ekstremalnych. Przede wszystkim potrzeba obecności i odwagi brania dziecka takiego, jakim jest dzisiaj, jak prowadzi jego rozwój.

Takich potrzeba ojców, nauczycieli, księży, polityków, sportowców i jeszcze raz ojców.

(wpis jest zainspirowany lekturą książki „Agresja- nowe tabu” Jespera Julla)

2 komentarze

  1. Ja nie oglądam się na chłopów. Jest jak jest. Wylogowani, nieobecni lub bezradni.
    Ja też mam złość. A co!
    I moje dzieci mają.
    Uczę się żyć ze swoją i z ich złością.
    Uczę dzieci, jak można żyć z Panią Złością.
    Jakoś sobie radzimy, choć czasem bardzo głośno u nas jest 😉

  2. A Jespera Julla najbardziej cenię za „Nie z miłości”. Najbardziej do mnie przemówiła własnie ta pozycja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.