Umiesz powiedzieć dzieciakowi „nie”? / Can you say „no” to your child?

Na początek rozstrzygnięcie konkursu z zeszłego tygodnia. Jury złożone z trzech zamężnych Pań zdecydowało, że nagroda pojedzie do Daniela za kanapki dla Moniki. Pochwała słowna i uścisk dłoni dla pozostałych propozycji. Jeszcze słówko o propozycji Marcina- przestrzeń czasowa dla żony. Temat bardzo ważny i godny osobnych rozważań. Nadal zachęcam wszystkich Panów do szukania swoich sposobów dbania o relacje z Partnerką i definiowania ich w tzw. „rytmach”- pisałem wcześniej w „Ojciec jak disco polo”. Bo facet jak sobie postanowi, że robi coś codziennie albo raz w tygodniu itp. to zrobi to, inaczej raczej z miejsca nie ruszy.

 

 

slodycze

 

Znudzeni kolejnymi pytaniami czy mogę jeszcze jedno ptasie mleczko? czy mogę jeszcze gumę? czy mogę żelka? wyjęliśmy duży talerz z szafy, obłożyliśmy go różnymi słodyczami i położyliśmy przed Młodym. Proszę, częstuj się!

Eksperyment przyniósł niespodziewane efekty. Zresztą czego my się spodziewaliśmy po czterolatku? Syn był zdezorientowany, zaczął się prawie trząść. Nie rozumiał co się dzieje. Zawsze wiedział, że musi zapytać i dostanie albo nie. A jeśli nie, to dlatego, żeby miał zdrowe zęby albo żeby nie miał zatwardzenia.

I wtedy wróciła myśl z książki dla rodziców (nie pamiętam autora ani tytułu). Dziecko potrzebuje ram dla własnego poczucia bezpieczeństwa. Bo dziecko ma głęboką świadomość swojej… niewiedzy, braku kompetencji. Tej wiedzy i kompetencji oczekuje od dorosłego. A Ty drogi Rodzicu jesteś dorosły i powinieneś dać te ramy, które wynikają z Twojego doświadczenia i wiedzy. Nie po to, żeby być skutecznym, nie po to, żeby coś udowodnić ale przede wszystkim po to, żeby Twoje dziecko czuło się bezpieczne.

Niestety bywa różnie. Obserwuje często rodziców bezsilnych– tak ich nazywam. Ludzi, którzy chyba po prostu boją się wziąć na siebie ten ciężar dowodzenia i bezsilnie podążają za dzieckiem (czasami dorabiając do tego jakąś filozofię). Nie chcę wyrzucać na śmieci koncepcji pedagogicznych, które uwrażliwiają na potrzebę pewnego wycofania, żeby dziecko mogło się w pełni rozwijać (napiszę o tym w przyszłości) ale znajmy umiar. Dlaczego nie posadzisz dziesięciolatka za sterami samochodu jak jedziesz w daleką podróż? Może to w przyszłości będzie wspaniały kierowca- czy więc hamujesz jego pełny i harmonijny rozwój? Nie, dbasz o jego bezpieczeństwo.

Przykład bezsilnych rodziców najlepiej widać w kościołach- jak Młody zaczyna terroryzować całe zgromadzenie liturgiczne. Kto tu jest dorosły? Kto zna reguły? Skąd Młody ma się ich nauczyć? Od kogo? Czy reguły muszą być przeciwieństwem rozwoju?

Tu chodzi o to, żeby Twoje dziecko czuło się bezpieczne- więc podejmij trud i zacznij mówić mu „nie”, kiedy Ty uważasz, że trzeba. Tylko czy czujesz się na tyle pewien? Czy wiesz?

 

We’re up to our ears with questions like can I have another candy? Can I have another chewing gum? etc. So we took a big plate, put all the sweets we had on it and said please, help yourself. Our four year old became desoriented and even frightened. He’s always known that he should ask and will get or not and if not- this is for the sake of his teeth. This was when the thought came back which I read earlier in a book. When my child knows my rules and I help him follow tchem he feels save. This quite obvious cause I’m a grown up and he is a child- I have knowledge and experience that he hasn’t. He feels it. So it’s important more for his feeling of security that for any of my feelings.

But do you feel like a person who has more knowledge and experience that your child and are you ready to say no when needed?

5 komentarzy

  1. Podoba mi się:) Myślę, że jako rodzice powinniśmy zająć się i popracować nad dziwnie nieokreślonym poczuciem winy, które rodzi się w nas kiedy wypowiadanych to trudne „nie”. To musi wypływać z mojego przekonania, że to co czynię jest słuszne, wtedy moja postawa jest bardziej spójna i czytelna dla dziecka. Pozdrawiam:)

    1. Wiolu, dzieki za ten głos- za „popracować” i za „wypływać z mojego przekonania”. Uważam, że nie ma czegoś takiego jak dobre czy słuszne odpowiedzi. Zależy mi natomiast na tym, żeby nasze rodzicielskie działania były przemyślane i wypracowane. Te „wypracowane przekonania” są o tyle słuszne- że są nasze własne i bierzemy za nie odpowiedzialność (nawet jeśli obiektywnie nie są najlepsze).

  2. Słyszałam kiedyś w Świętej Annie, podczas mszy z chrztami jak ksiądz powiedział o płaczącym dziecku- nie uciszajmy go, to jest jego modlitwa. Bardzo mi się podoba takie podejście. Sama mam dzieci, chodzę z nimi do kościoła, nie zawsze umiem je uciszyć, a właściwie nie jestem pewna czy chcę…

    1. No właśnie- chodzi mi bardziej o to, żebyś BYŁA PEWNA CZY CHCESZ CZY NIE, niż o to, czy będziesz uciszać czy nie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.